Pomiędzy oczekiwaniami pacjentów, realnymi możliwościami placówek medycznych a wymaganiami wynikającymi z zasad udzielania świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych pojawia się coraz więcej rozbieżności. Ostatnio, odmowa zapisania przez przychodnię specjalistyczną pacjenta do konkretnego lekarza i na konkretny dzień omawiana była w mediach i stała się przedmiotem debaty. Czyżby pacjent nie miał prawa wyboru lekarza, nawet jeżeli wiązałoby się to z zaakceptowanym przez niego dłuższym oczekiwaniem na wizytę? I czyżby pacjent nie mógł zapisać się na późniejszy, niż proponowany, termin wizyty? Wydawałoby się, że nie ma takich ograniczeń – pacjent deklaruje, że dłużej poczeka i nie blokuje wcześniejszego terminu, który zwalania się dla przypadków bardziej wymagających. Wizyta jest umówiona wspólnie, z poszanowaniem planów pacjenta i możliwości placówki medycznej. A jak jest w rzeczywistości?
Jednym z podstawowych praw pacjenta, przewidzianym ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (dalej: ustawa) jest możliwość wyboru świadczeniodawcy. Pacjent może więc wybierać spośród wszystkich placówek na terenie całej Polski (brak rejonizacji), na zasadach przewidzianych w przepisach.
Uprawnienie to obejmuje przede wszystkim prawo wyboru świadczeniodawcy udzielającego usług z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej i posiadającego umowę z NFZ (art. 28 ust. 1 – 1d ustawy). Dokonując takiego wyboru, pacjent jednocześnie składa deklaracje wyboru lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, pielęgniarki podstawowej opieki zdrowotnej lub położnej podstawowej opieki zdrowotnej. Prawo do takiego wyboru jest bezpłatne i przysługuje nie częściej niż trzy razy w roku kalendarzowym. W przypadku każdej kolejnej zmiany, pacjent wnosi opłatę w wysokości 80 złotych, jednakże opłata nie jest pobierana w przypadku zmiany miejsca zamieszkania pacjenta lub w przypadku zaprzestania udzielania świadczeń opieki zdrowotnej przez wybranego świadczeniodawcę, lekarza, pielęgniarkę lub położną lub z innych przyczyn powstałych po stronie świadczeniodawcy.
Regulując prawo dostępu do innych świadczeń finansowanych ze środków publicznych ustawodawca nie przewidział już takich szczególnych uprawnień dla pacjentów. Zgodnie bowiem z art. 29 – 31 ustawy, pacjenci mają zagwarantowane wyłącznie prawo wyboru:
- świadczeniodawcy udzielającego ambulatoryjnych świadczeń specjalistycznych spośród tych świadczeniodawców, którzy zawarli umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej;
- szpitala spośród szpitali, które zawarły umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej;
- lekarza dentysty spośród lekarzy dentystów, którzy zawarli umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej.
O ile więc przepisy wprost przyznają pacjentom prawo wyboru stałego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (lekarza rodzinnego), to w przypadku świadczeń wykonywanych w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej (lekarze specjaliści) oraz w lecznictwie zamkniętym (szpitale) prawo wyboru ogranicza się tylko do świadczeniodawcy, a więc podmiotu, który zawarł umowę z NFZ. Pacjent ma więc prawo wyboru wyłącznie szpitala czy poradni, ale już nie lekarza prowadzącego leczenie, jeżeli dana placówka medyczna zatrudnia kilku lekarzy danej specjalności a pacjent leczy się w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Swobodny wybór specjalisty jest więc możliwy tylko w prywatnej jednostce.
Oczywiście, jeżeli dana poradnia specjalistyczna zatrudnia kilku specjalistów z danej dziedziny i wszyscy oni przyjmują na bieżąco, nie ma jakichkolwiek przeszkód, aby pacjent mógł wskazać danego lekarza. Brak ustawowego prawa nie oznacza braku możliwości. Przychylenie się do woli pacjenta w zakresie wyboru konkretnego lekarza powinno być w takiej sytuacji dobrą praktyką. Problem zaczyna się jednak, jeżeli kolejki oczekiwania na wizytę do nich są różne lub przyjmują oni z różną częstotliwością.
Ustawa wskazuje bowiem, że świadczenia opieki zdrowotnej w szpitalach i świadczenia specjalistyczne w ambulatoryjnej opiece zdrowotnej są udzielane według kolejności zgłoszeń (art. 20 ustawy). Listy oczekujących mają być aktualizowane na bieżąco i przekazywane są co miesiąc właściwemu oddziałowi wojewódzkiemu NFZ (art. 23 ust. 1 Ustawy). Jednocześnie, świadczeniodawca przekazuje co najmniej raz w tygodniu informację o pierwszym wolnym terminie udzielenia świadczenia (art. 23 ust. 4 Ustawy), wyodrębnionym według kryteriów medycznych dla przypadków „pilnych” oraz „stabilnych.” Pierwszym wolnym terminem jest rzeczywisty i faktyczny termin, w których świadczenia mogą być udzielane. Dlatego, jeżeli świadczeniodawca, nie jest w stanie udzielić pacjentowi świadczenia w dniu zgłoszenia, powinien mu wskazać pierwszy wolny termin wizyty, który jest zgodny z terminem przekazanym raportem sprawozdawczym do NFZ. I nie ma tutaj znaczenia osoba danego lekarza czy też jego harmonogram pracy. Pierwszy wolny termin ustalany jest bowiem dla danej pracowni a nie dla konkretnych zatrudnionych w przez świadczeniodawcę lekarzy. Stąd, prawo wyboru lekarza specjalisty lub lekarza prowadzącego zostaje teoretycznie wyłączna dla pacjentów oczekujących w kolejce na świadczenie zdrowotne.
Z tych samych względów, wykluczona została możliwość ustalania przez pacjenta indywidualnego terminu wizyty. W praktyce, sporo problemów dostarcza więc sytuacja, w której pacjent nie może z różnych względów stawić się na pierwszy wskazany przez świadczeniodawcę i raportowany do NFZ wolny termin wizyty i chce zapisać się np. kilka dni później. Teoretycznie nie jest to możliwe, co oznacza, że takiego pacjenta nie powinno umieszczać się na raportowanej liście osób oczekujących. Należy jednak podkreślić, że ponieważ sprawozdawczość list oczekujących do NFZ obejmuje jedynie dzienną datę udzielenia świadczenia, nic nie stoi na przeszkodzie, aby godzina wizyty została ustalona w miarę możliwości z pacjentem.
Metoda prowadzenia list oczekujących stanowi oczywiście potencjalne źródło konfliktu, gdyż trudno liczyć na zrozumienie ze strony pacjentów w przypadku odmowy wpisania ich na listę i umówienia terminu wizyty w dogodnym dla nich czasie. Oczywiście, jak każda niedogodność i ta znajdzie w praktyce jakieś rozwiązanie. Należy jednak pamiętać, że wykonanie obowiązków związanych z właściwym prowadzeniem list oczekujących list podlega kontroli przez NFZ.
Autor: Patrycja Prawdzic Łaszcz, radca prawny, wspólnik w Kancelarii GACH, HULIST, MIZIŃSKA, WAWER – adwokaci i radcowie prawni sp.p.
Zobacz w mediach:
Czy_można_odmówić wyboru_danego_specjalisty
Pobierz PDF:
Pacjent_w_kolejce_nie_ma_prawa_wyboru_lekarza_ani_terminu